Wiecie co robi artysta kiedy ma odwiedzić go 3,5 roczny bratanek? Nie? Nie wiecie? To ja Wam powiem - w panice chowa wszystkie potencjalnie niebezpieczne przedmioty lub te delikatne i wrażliwe na nieokiełznany dotyk dziecka :D
Trzy dni towarzystwa dziecka i cały warsztat postawiony do góry nogami:
-patyczki do skręcania rurek odstawione daleko aby krótka rączka nie dosięgała
-kombinerki do półfabrykatów, ba! same półfabrykaty, pochowane co by dziecięce oko nie wypatrzyło
-noże do cięcia kartonu, schowane (później nie mogłam sobie przypomnieć gdzie je wsadziłam)
-lakier i szkło wodne wyniesione aby nie kusiło
-niedokończona biżuteria wrzucona w pośpiechu w torbę
-paski, tony pasków gazet pociętych na warsztaty, zamknięte i zaklejone w pudłach
i tak można wymieniać bez końca...
Po wszystkim trzeba to wszystko wyjąć :P
A co się dzieje kiedy trzeba zrobić ekspresowo sesję gotowych produktów?
A to się dzieje:
Nie wiem jakim cudem namiot wytrzymał tę ekspresję! :D