Tak, tak. Kiedyś pisałam blog osobisty. Taki bardzo emocjonalny. W pewnym momencie jednak zamknęłam ten rozdział. Aczkolwiek ciągle jest zawieszony w sieci i czasem do niego wracam. Tak jest właśnie dziś. Koniecznie muszę się z Wami czymś podzielić.
Jeśli ktoś wczoraj oglądał wieczorny film na TVN to będzie wiedział o czym piszę. Ja tylko wkleję cytat z "poprzedniego życia".
31 października 2007r.
odważna...
Boisz się wejść do
ciemnego tunelu... Boisz się przejść ciemną uliczką... Boisz się parku
nocą... Dlaczego? Sam lęk dla lęku? A może coś więcej?
Wyobraź sobie, że jesteś szczęśliwy… że Twoje życie i Twoje serce jest pełne… I nagle budzisz się z tego szczęścia jak ze snu w największy koszmar swojego życia. Znajdujesz się w świecie, w którym jesteś sam. Nie ma w nim osoby, którą kochasz... nic nie ma. Jest tylko ciemność, która zamieszkała w Twoim sercu. Nie potrafisz się pozbierać po tym co Ciebie spotkało. Nagle wcześniej dla Ciebie bezpieczne miejsca napawają Cię strachem.
Co się wtedy z Tobą dzieje?
Umiera w Tobie dawny Ty. Wstępuje w Ciebie zupełnie inny duch. Sam siebie nie poznajesz. Do czego się posuniesz?
"The Brave One" to jedna z najlepszych ról Jodi Foster. Zdjęcia Philippe’a Rousselot’a są rewelacyjne. Scenariusz Roderick’a Taylor’a i Bruce’a A. Taylora jest powalający.
Film jest surową wersją tego co może się stać z człowiekiem, który w jednej chwili traci wszystko co miał.
Jest w tym filmie kilka rewelacyjnych scen. Poruszyło mnie naprzemienne ukazanie ujęć erotycznych oraz tych z ostrego dyżuru. Moment kiedy On całuje Jej piersi przebity rozcinaniem przez lekarza Jej zakrwawionej bluzki. Ujęcie, w którym On pieści Jej plecy przebity sprawdzaniem przez lekarza obrażeń kręgosłupa. I to wszystko w dźwiękach utworu Sarah McLachlan "Answer" (klik w obrazek). To było tak jakbym czuła to co dzieje się na ekranie...
Ten film jest tak nakręcony, że większość czasu zastanawiałam się jakby to było gdybym straciła Jego. Łzy płynęły mi po policzkach w wielu momentach nie ze względu na treść tylko ze względu na moje myśli... albo raczej odczucia w myślach... Przy swojej surowości film jest niezwykły rodzajem audycji radiowej głównej bohaterki, zdjęciami (czasem miałam wrażenie, że to dzieje się obok) oraz klimatem...
Jedynie wychodząc z kina zastanowiłam się nad zakończeniem... Czy jest trafne? Nie wiem... Ale czegoś mi w nim brakowało... jest zbyt proste... zakończenie boli...
Wyobraź sobie, że jesteś szczęśliwy… że Twoje życie i Twoje serce jest pełne… I nagle budzisz się z tego szczęścia jak ze snu w największy koszmar swojego życia. Znajdujesz się w świecie, w którym jesteś sam. Nie ma w nim osoby, którą kochasz... nic nie ma. Jest tylko ciemność, która zamieszkała w Twoim sercu. Nie potrafisz się pozbierać po tym co Ciebie spotkało. Nagle wcześniej dla Ciebie bezpieczne miejsca napawają Cię strachem.
Co się wtedy z Tobą dzieje?
Umiera w Tobie dawny Ty. Wstępuje w Ciebie zupełnie inny duch. Sam siebie nie poznajesz. Do czego się posuniesz?
"The Brave One" to jedna z najlepszych ról Jodi Foster. Zdjęcia Philippe’a Rousselot’a są rewelacyjne. Scenariusz Roderick’a Taylor’a i Bruce’a A. Taylora jest powalający.
Film jest surową wersją tego co może się stać z człowiekiem, który w jednej chwili traci wszystko co miał.
Jest w tym filmie kilka rewelacyjnych scen. Poruszyło mnie naprzemienne ukazanie ujęć erotycznych oraz tych z ostrego dyżuru. Moment kiedy On całuje Jej piersi przebity rozcinaniem przez lekarza Jej zakrwawionej bluzki. Ujęcie, w którym On pieści Jej plecy przebity sprawdzaniem przez lekarza obrażeń kręgosłupa. I to wszystko w dźwiękach utworu Sarah McLachlan "Answer" (klik w obrazek). To było tak jakbym czuła to co dzieje się na ekranie...
Ten film jest tak nakręcony, że większość czasu zastanawiałam się jakby to było gdybym straciła Jego. Łzy płynęły mi po policzkach w wielu momentach nie ze względu na treść tylko ze względu na moje myśli... albo raczej odczucia w myślach... Przy swojej surowości film jest niezwykły rodzajem audycji radiowej głównej bohaterki, zdjęciami (czasem miałam wrażenie, że to dzieje się obok) oraz klimatem...
Jedynie wychodząc z kina zastanowiłam się nad zakończeniem... Czy jest trafne? Nie wiem... Ale czegoś mi w nim brakowało... jest zbyt proste... zakończenie boli...